Pracownik TVN-u zarzucił stacji „mobbing i poniżanie”. Nadawca odpowiada
Kamil Różalski we wpisie zamieszczonym 28 lutego poinformował, że z TVN związał się zawodowo już we wrześniu 1997 roku. Z kolei nieco ponad osiem lat temu „szantażem zmuszono go” do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Od tego czasu operator był współpracownikiem stacji i jak podkreślił na Facebooku, traktowano go jak „człowieka drugiej kategorii”.
Szantaże i poniżanie w TVN?
Zdaniem Różalskiego podobnie traktowani byli również jego współpracownicy. „Stawaliśmy się ofiarami mobbingu, współczesnego niewolnictwa, wykluczenia zawodowego, szantażu, odwetu. Byliśmy zmuszani przez pracodawcę do pracy po 16-17 godzin dziennie, w wyniku czego traciliśmy zdrowie” – podkreślił.
Na tym nie koniec zarzutów, a operator wspomniał także o łapówkach, szantażach, poniżaniu, nepotyzmie czy łamaniu prawa. „Jeszcze niedawno w TVN SA zatrudnionych było niezgodnie z prawem pracy około 1800 osób. To ludzie bez prawa do emerytury, urlopu, ubezpieczenia zdrowotnego. To też ogromne pieniądze w nieodprowadzonych składkach do ZUS” – kontynuował.
Z oświadczenia Różalskiego wynika, że o sprawie poinformowano Discovery Inc. czyli właściciela stacji. Amerykanie mieli „złamać procedury, które sami ustanowili”, ujawniając personalia pracowników skarżących się na standardy w TVN.
Kamil Różalski krytykuje TVN. Stacja odpowiada
Biuro Prasowe TVN odpowiedziało już na wpis Różalskiego podkreślając, że od pół roku nie współpracuje on ze stacją. „Warunki zatrudnienia wszystkich osób wykonujących wolne zawody w ramach współpracy z telewizją TVN, w tym operatorów kamer, są zgodne z prawem” – przekazano w oświadczeniu cytowanym przez wirtualnemedia.pl.
Nadawca podkreślił w komunikacie, że wszystkie informacje o potencjalnych naruszeniach są traktowane poważnie i analizowane. „Wobec osób składających skargi nie są wyciągane negatywne konsekwencje, a każda osoba oceniana jest wyłącznie na podstawie swoich kompetencji i zaangażowania w wykonywaną pracę” – dodano.